Zimowe eskapady za kółkiem: jakie są konsekwencje?

Zimowe eskapady za kółkiem: jakie są konsekwencje?

Gdy śnieg zaczyna intensywnie pokrywać ziemię, zapadający zmrok przynosi ze sobą nie tylko cichą ciszę, ale też entuzjastów „zimowych sportów motorowych”. Na parkingach przy centrach handlowych, po zamknięciu sklepów, można zaobserwować skupiska osób pragnących sprawdzić swoje umiejętności w driftowaniu. Ale ich radość jest krótkotrwała, gdyż zwykle zaraz za nimi pojawiają się funkcjonariusze policji, gotowi powstrzymać te nielegalne aktywności. Nie tylko w obrębie miast odbywają się takie zimowe wygłupy – poza miastem, na otwartych przestrzeniach, popularne są np. kuligi samochodowe. Wszystkim tym działaniom towarzyszą surowe kary, które mogą zaskoczyć swoją wysokością – do utraty prawa jazdy, nawet na drodze polnej.

Jest wiele przepisów zawartych w Kodeksie Drogowym, które bezpośrednio zakazują takich zimowych rozrywek. Dodatkowo, istnieje jeszcze wiele paragrafów, które można interpretować jako ograniczenia dla takich działań. Ciekawostką jest fakt, że nawet na terenie prywatnym obowiązują pewne zasady i ich naruszenie może skutkować surowymi karami. Tak więc, mandat można otrzymać nawet za błazenadę na własnej posesji.

W swojej kultowej książce „Szybkość bezpieczna” sprzed kilkudziesięciu lat, słynny mistrz kierownicy, Sobiesław Zasada, zalecał trening poślizgów od momentu pierwszych opadów śniegu. Według niego, rzadkością jest kierowca, który dobrowolnie trenuje jazdę na śliskim podłożu, co pomaga mu potem swobodnie poruszać się po zaśnieżonych miastach. W przeciwnym razie, niewytrenowani kierowcy często powodują kolizje i wypadki.

Jednak czasy się zmieniły i obecnie, próba realizacji rad mistrza Zasady mogłaby skończyć się utratą prawa jazdy. Kiedyś za szaleństwa na śniegu groziło najwyżej pouczenie, teraz konsekwencje są o wiele bardziej dotkliwe – wysokie mandaty, punkty karne czy nawet postępowanie sądowe. A przepisy mają być jeszcze bardziej surowe.

Mimo to, urok zimy ciągle przyciąga wielu amatorów driftu do centrów handlowych, gdzie próbują oni doskonalić swoje umiejętności jazdy poślizgowej. Niemal natychmiast po ich przyjeździe, na parkingach pojawiają się patrole policyjne, które kontrolują sytuację albo z własnej inicjatywy, albo na wezwanie administratorów centrów handlowych, które są monitorowane. Zabawa szybko staje się kosztowna i niebezpieczna!

Jednym z głównych zarzutów, jakie policjanci mogą postawić kierowcy szalejącemu na ośnieżonym parkingu, jest „spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym”, co jest określone w art. 86 Kodeksu wykroczeń.