Analiza najlepszych silników wysokoprężnych z ostatniej dekady
W ciągu ostatnich kilku lat obserwujemy trend, który polega na stopniowym odejściu od używania silników wysokoprężnych. Wiele osób obawia się bowiem wysokich kosztów potencjalnych napraw tych jednostek. Rzeczywiście, naprawy mogą być kosztowne, jednak istnieją także modele, które zasługują na uwagę. Nasze analizy skoncentrowały się przede wszystkim na konstrukcjach z ostatnich 5-10 lat.
Trend na silniki wysokoprężne nastąpił kilkanaście lat temu. Zastosowanie technologii common rail sprawiło, że te jednostki zaczęły działać wyjątkowo płynnie, co przyczyniło się do zwiększenia dynamiki jazdy i redukcji zużycia paliwa. Niemniej jednak, regulacje dotyczące emisji spalin wprowadzone przez urzędników – przede wszystkim norma Euro 3 – stały się nieosiągalne dla starszych modeli diesli, szczególnie popularnych w latach 90. XX wieku.
Po początkowym entuzjazmie przyszedł czas na rozczarowanie. Wiele nowych rozwiązań technicznych zostało wprowadzonych do tych jednostek bez odpowiednich badań i testów. Koła dwumasowe, turbosprężarki, wtryskiwacze – wszystkie te elementy zaczęły ulegać awariom, a rynek części zamiennych nie był na to przygotowany. W rezultacie, oszczędności zdobyte na niższym zużyciu paliwa musiały być często przeznaczone na drogie naprawy. Dodatkowe problemy pojawiały się wraz z postępem technologicznym: układy dolotowe zatkanie nagarem, filtry cząstek stałych nieprzystosowane do miejskiej eksploatacji oraz uszkodzenia zaworów recyrkulacji spalin. Nie pomogło też wydłużenie interwałów między przeglądami przez producentów do 30, a nawet 50 tysięcy kilometrów. Czy jednak wszystkie silniki wysokoprężne są takie same i zasługują na ten sam, negatywny werdykt?